Młodzi kierowcy na drogach!
Młodzi kierowcy na drogach!
Jestem jeszcze bardzo młodym kierowcą, zarówno jeśli mówimy o moim wieku, czyli 18 lat, ale myślę tu przede wszystkim o stażu jaki mam za kierownicą, ponieważ są to jedynie trzy miesiące. Jednak już po tak krótkim czasie, dochodzę do pewnych wniosków, które wynikają z obserwacji tego co się dzieje na drogach. Nawet oglądając składanki filmików z wypadkami, wymuszeniami i tego typu rzeczami, możemy wiele się nauczyć. Kiedy jest się kierowcą, dodatkowo niedoświadczonym, który siłą rzeczy nie czuje się zawsze bardzo pewnie za kierownicą i z pewnymi manewrami jest jeszcze nieobyty, denerwują pewne zachowania innych kierowców. Można powiedzieć, że jeśli jesteś młodym kierowcą i chcesz to zasygnalizować innym, wystarczy nakleić na szybę zielony listek. Niby tak, niektórzy kierowcy to rozumieją i nie denerwują się tak, gdy na przykład zgaśnie nam samochód przed światłami. Na znaczną przewagę działa to jednak, jak czerwona płachta na byka i wciśnięcie klaksonu, czy zajechanie drogi kusi jeszcze bardziej, niż jeżeliby tego listka nie było. Nie przystoi to dobrze wychowanemu człowiekowi, jednak mam wrażenie, że niektórzy kierowcy czują się, jak gdyby anonimowi(?) kiedy kierują samochód. Wydaje mi się to komiczne i niedojrzałe, ale tak jest.
Zastanawia mnie również, czy oby na pewno każdy kierowca zdał egzamin na prawo jazdy, czy raczej znalazł je w chipsach. Do takiego wniosku dochodzi zapewne bardzo duża część kierowców, która uważa, że umie prowadzić i to zawsze oni mają racje. Do takich wniosków jednak prowokuje kilka czynników, takich jak:
* Wymuszenia, zajeżdżanie drogi, wyprzedzanie w miejscach niedozwolonych,
* Blokowanie lewego pasa ruchu,
* Ogólne nie przestrzeganie zasad ruchu drogowego,
* Za wolna jazda, ruszanie, itd, co skutkuje zwiększeniem zagrożenia na drogach,
O ile z wieloma z wymienionych punktów jestem się w stanie zgodzić, trzeba stwierdzić, że cały ogrom kierowców, nie potrafi zachować się na drodze. Zamiast wyszaleć się uprawiając sport, wysilając umysł, rozmową z innym człowiekiem, czy czymkolwiek innym, to przenoszą tę złość i frustracje na drogę. Co za tym idzie? Nadmierny stres, zbyt częste używanie klaksonu i przeklinanie na pozostałych użytkowników dróg. Jestem w stanie zrozumieć naprawdę dużo. Oglądając na YouTubie składanki z wideo rejestratorów, możemy zobaczyć do czego niektórzy są zdolni: cofanie na drodze ekspresowej, brawurowa jazda na czerwonym świetle, nagłe gwałtowne hamowanie bez konkretnego powodu. Jasne, najczęściej to przez zagapienie, albo złą ocenę sytuacji. Oczywistym jest, że będziemy się denerwować w sytuacji gdy musimy awaryjnie hamować praktycznie do zera w momencie, gdy na liczniku widnieje 100 km/h. Z mojej perspektywy są to truizmy, jednak być może nie dla każdego. Co w mojej opinii istotniejsze to osobiste przeżycia z sytuacjami, gdy byłem "ofiarą" kierowcy, któremu ciężko jest delikatnie zwolnić, czy ustąpić pierwszeństwa, gdy wyjeżdżam z drogi podporządkowanej.
Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć dlaczego klakson jest tak nadużywany? Machanie rękami i wyzywanie, bo ktoś musiał ZWOLNIĆ o 10-20 km/h w terenie zabudowanym. Kiedy nie stwarza to praktycznie żadnego zagrożenia. W Radomiu są miejsca, gdzie naprawdę ciężko jest włączyć się do ruchu, chyba, że:
1. Ktoś ustąpi pierwszeństwa,
2. Wymusimy pierwszeństwo,
Osobiście staram się jeździć ostrożnie, chociaż nie zawsze powoli, kiedy prowadzę Audi pozwalam sobie na więcej, ze względu na większą moc, będąc za kierownicą Toyoty odwrotnie. Co za tym idzie wiem, kiedy szybciej jestem w stanie, przykładowo wjechać na rondo. Można to potraktować jako wymuszenie, ale kiedy prowadzi to do zmuszenia puszczenia nogi z gazu osoby, która na tym rondzie już się znajdowała, nie uważam tego za nic złego. Sam miałem sytuacje kiedy na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, w momencie, kiedy zapaliła mi się strzałka warunkowa włączyłem się do ruchu, przez co kierowca za mną musiał delikatnie zwolnić. Skąd wiem, że było to tylko delikatne hamowanie? Ponieważ samochód przed nim skręcał, więc siłą rzeczy za tamtym samochodem również musiał zwolnić. Kierowca jednak wielce się oburzył. Zaczął wymachiwać rękoma i mówić że posiada wideo rejestrator i pokieruje sprawę na policję. Co raczej oczywiste nie zrobił tego, iż nie miał racji. Innym zaś razem, kiedy tym razem Yariską, musiałem przeciąć drogę dwupasmową, po za obszarem zabudowanym, ponownie spotkałem się z niesamowitą niecierpliwością kierowcy. Udało mi włączyć się do ruchu i znalazłem się na lewym pasie, potrzebowałem chwili, aby się rozpędzić a jednolitrowym silnikiem nie jest to takie łatwe. Zanim znalazłem miejsce na prawym pasie kierowca za mną zdążył mi kilkukrotnie mrugnąć długimi światłami. Zdaje sobie sprawę z tego że prawym pasem się wyprzedza, jednak trochę empatii i zrozumienia... Nie zawsze jest możliwość idealnie włączyć się do ruchu. Proszę was, odrobinę cierpliwości i zrozumienia dla innych.
Wracając jednak do wideo rejestratorów. Od pewnego czasu mam do nich bardzo mieszane uczucia. Kiedyś, jak ktoś zapytałby mnie, czy są dobre, czy złe odpowiedź byłaby dla mnie oczywista. Dzisiaj, jednak po obejrzeniu w sieci dziesiątek filmików z tych właśnie rejestratorów stwierdzam, że niektórzy kierowcy przestają przez nie myśleć. Zamiast używać hamulców, próbują hamować klaksonem, zamiast ustąpić kiedy ktoś się wpycha to wymuszają wypadek, bo mają dowód, że to ten drugi kierowca był sprawcą, mimo, że wypadku dało się uniknąć. Pewne osoby nie umieją zrozumieć tego, iż świat będzie lepszy jeśli ludzie będą umieli iść na kompromisy. Kiedy jesteśmy na drodze z pierwszeństwem, korona z głowy nam nie spadnie, jak raz na jakiś czas ustąpimy pierwszeństwa komuś kto chce włączyć się do ruchu. Przestrzegajmy przepisów ruchu drogowego, nie mówię tu, że po mieście zawsze możemy jechać 50 km/h, czy nie możemy na chwilę stanąć za zakazem zatrzymywania się jeśli widzimy, że nie spowoduje to utrudnień w ruchu drogowym Jednak jeśli gdzieś jest zakaz zawracania, jazdy w prawo, czy lewo, to być może kogoś zaskoczę, ale te znaki z jakiś powodów się tam znajdują. Nie trujmy życia innym, a złość i frustracje zostawmy po za samochodem, ponieważ nierozważna jazda może doprowadzić nie tylko do naszej śmierci, ale przede wszystkim do śmierci innych niewinnych ludzi. Odrobinę zrozumienia dla innych i ciut przyjaźniejszego nastawienia do innych kierowców.
Podsumowując każdy kiedyś się uczył jeździć. Pewne osoby świetnie prowadziły od razu po odebraniu prawa jazdy, inni uczą się miesiącami, czy latami jazdy. Umiejmy uszanować, że nie każdy jest bogiem kierownicy, a nawet najlepsi popełniają błędy, ponieważ mylić się jest rzeczą ludzką. Postarajmy się też nie siadać za kierownice kiedy rozrywa nas stres, złość i planujemy wyżywać się na drodze. Chcesz szaleć za kierownicą? Wydaj stówkę, lub dwie na godzinę na torze, tam pokaż na co Cię stać, a następnie wróć na drogę publiczną i jeździj tak jak powinno się to robić.
Zastanawia mnie również, czy oby na pewno każdy kierowca zdał egzamin na prawo jazdy, czy raczej znalazł je w chipsach. Do takiego wniosku dochodzi zapewne bardzo duża część kierowców, która uważa, że umie prowadzić i to zawsze oni mają racje. Do takich wniosków jednak prowokuje kilka czynników, takich jak:
* Wymuszenia, zajeżdżanie drogi, wyprzedzanie w miejscach niedozwolonych,
* Blokowanie lewego pasa ruchu,
* Ogólne nie przestrzeganie zasad ruchu drogowego,
* Za wolna jazda, ruszanie, itd, co skutkuje zwiększeniem zagrożenia na drogach,
O ile z wieloma z wymienionych punktów jestem się w stanie zgodzić, trzeba stwierdzić, że cały ogrom kierowców, nie potrafi zachować się na drodze. Zamiast wyszaleć się uprawiając sport, wysilając umysł, rozmową z innym człowiekiem, czy czymkolwiek innym, to przenoszą tę złość i frustracje na drogę. Co za tym idzie? Nadmierny stres, zbyt częste używanie klaksonu i przeklinanie na pozostałych użytkowników dróg. Jestem w stanie zrozumieć naprawdę dużo. Oglądając na YouTubie składanki z wideo rejestratorów, możemy zobaczyć do czego niektórzy są zdolni: cofanie na drodze ekspresowej, brawurowa jazda na czerwonym świetle, nagłe gwałtowne hamowanie bez konkretnego powodu. Jasne, najczęściej to przez zagapienie, albo złą ocenę sytuacji. Oczywistym jest, że będziemy się denerwować w sytuacji gdy musimy awaryjnie hamować praktycznie do zera w momencie, gdy na liczniku widnieje 100 km/h. Z mojej perspektywy są to truizmy, jednak być może nie dla każdego. Co w mojej opinii istotniejsze to osobiste przeżycia z sytuacjami, gdy byłem "ofiarą" kierowcy, któremu ciężko jest delikatnie zwolnić, czy ustąpić pierwszeństwa, gdy wyjeżdżam z drogi podporządkowanej.
Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć dlaczego klakson jest tak nadużywany? Machanie rękami i wyzywanie, bo ktoś musiał ZWOLNIĆ o 10-20 km/h w terenie zabudowanym. Kiedy nie stwarza to praktycznie żadnego zagrożenia. W Radomiu są miejsca, gdzie naprawdę ciężko jest włączyć się do ruchu, chyba, że:
1. Ktoś ustąpi pierwszeństwa,
2. Wymusimy pierwszeństwo,
Osobiście staram się jeździć ostrożnie, chociaż nie zawsze powoli, kiedy prowadzę Audi pozwalam sobie na więcej, ze względu na większą moc, będąc za kierownicą Toyoty odwrotnie. Co za tym idzie wiem, kiedy szybciej jestem w stanie, przykładowo wjechać na rondo. Można to potraktować jako wymuszenie, ale kiedy prowadzi to do zmuszenia puszczenia nogi z gazu osoby, która na tym rondzie już się znajdowała, nie uważam tego za nic złego. Sam miałem sytuacje kiedy na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, w momencie, kiedy zapaliła mi się strzałka warunkowa włączyłem się do ruchu, przez co kierowca za mną musiał delikatnie zwolnić. Skąd wiem, że było to tylko delikatne hamowanie? Ponieważ samochód przed nim skręcał, więc siłą rzeczy za tamtym samochodem również musiał zwolnić. Kierowca jednak wielce się oburzył. Zaczął wymachiwać rękoma i mówić że posiada wideo rejestrator i pokieruje sprawę na policję. Co raczej oczywiste nie zrobił tego, iż nie miał racji. Innym zaś razem, kiedy tym razem Yariską, musiałem przeciąć drogę dwupasmową, po za obszarem zabudowanym, ponownie spotkałem się z niesamowitą niecierpliwością kierowcy. Udało mi włączyć się do ruchu i znalazłem się na lewym pasie, potrzebowałem chwili, aby się rozpędzić a jednolitrowym silnikiem nie jest to takie łatwe. Zanim znalazłem miejsce na prawym pasie kierowca za mną zdążył mi kilkukrotnie mrugnąć długimi światłami. Zdaje sobie sprawę z tego że prawym pasem się wyprzedza, jednak trochę empatii i zrozumienia... Nie zawsze jest możliwość idealnie włączyć się do ruchu. Proszę was, odrobinę cierpliwości i zrozumienia dla innych.
Wracając jednak do wideo rejestratorów. Od pewnego czasu mam do nich bardzo mieszane uczucia. Kiedyś, jak ktoś zapytałby mnie, czy są dobre, czy złe odpowiedź byłaby dla mnie oczywista. Dzisiaj, jednak po obejrzeniu w sieci dziesiątek filmików z tych właśnie rejestratorów stwierdzam, że niektórzy kierowcy przestają przez nie myśleć. Zamiast używać hamulców, próbują hamować klaksonem, zamiast ustąpić kiedy ktoś się wpycha to wymuszają wypadek, bo mają dowód, że to ten drugi kierowca był sprawcą, mimo, że wypadku dało się uniknąć. Pewne osoby nie umieją zrozumieć tego, iż świat będzie lepszy jeśli ludzie będą umieli iść na kompromisy. Kiedy jesteśmy na drodze z pierwszeństwem, korona z głowy nam nie spadnie, jak raz na jakiś czas ustąpimy pierwszeństwa komuś kto chce włączyć się do ruchu. Przestrzegajmy przepisów ruchu drogowego, nie mówię tu, że po mieście zawsze możemy jechać 50 km/h, czy nie możemy na chwilę stanąć za zakazem zatrzymywania się jeśli widzimy, że nie spowoduje to utrudnień w ruchu drogowym Jednak jeśli gdzieś jest zakaz zawracania, jazdy w prawo, czy lewo, to być może kogoś zaskoczę, ale te znaki z jakiś powodów się tam znajdują. Nie trujmy życia innym, a złość i frustracje zostawmy po za samochodem, ponieważ nierozważna jazda może doprowadzić nie tylko do naszej śmierci, ale przede wszystkim do śmierci innych niewinnych ludzi. Odrobinę zrozumienia dla innych i ciut przyjaźniejszego nastawienia do innych kierowców.
Podsumowując każdy kiedyś się uczył jeździć. Pewne osoby świetnie prowadziły od razu po odebraniu prawa jazdy, inni uczą się miesiącami, czy latami jazdy. Umiejmy uszanować, że nie każdy jest bogiem kierownicy, a nawet najlepsi popełniają błędy, ponieważ mylić się jest rzeczą ludzką. Postarajmy się też nie siadać za kierownice kiedy rozrywa nas stres, złość i planujemy wyżywać się na drodze. Chcesz szaleć za kierownicą? Wydaj stówkę, lub dwie na godzinę na torze, tam pokaż na co Cię stać, a następnie wróć na drogę publiczną i jeździj tak jak powinno się to robić.
Komentarze
Prześlij komentarz